La Britanica

La Britanica Alicante – tajemnica podziemnej rafinerii ropy

Mało kto wie, a w szczególności praktycznie żaden turysta nie zdaje sobie sprawy, że w Alicante znajduje się kopalnia – La Britanica, która jest zamknięta od ponad pół wieku. Została zamknięta i zdemontowana 55 lat temu. Mimo narażenia na upływ czasu, rafinera jest dobrze zachowana. Może nadszedł już czas, aby wykorzystać ten relikt przeszłości w nowy sposób. Inny, taki, który doprowadzi do otwarcia go dla szerszej publiczności. To jest stara rafineria ropy naftowej La Británica: fabryka ukryta pod Sierra del Molinet i Serra Grossa, dzięki której Alicante weszło z przytupem w przemysł paliwowy pod koniec XIX wieku. Były to czasy, kiedy czarne złoto po przekształceniu w ropę naftową gwarantowało oświetlenie, aż do momentu pojawienia się oświetlenia elektrycznego, które niemal całkowicie ukierunkowało biznes naftowy na silniki spalinowe.


Jedno z wejść do emblematycznego projektu Alicante “La Británica” – starej rafinerii przekształconej w schron, która znajduje się przy stacji Sangueta w Alicante

Podziemne chodniki wykute we wnętrznościach samej góry zaczęto budować dopiero po rozpoczęciu wojny domowej, na podstawie projektu rozbudowy instalacji istniejącej już wówczas na powierzchni, na brzegu Kamieniołomu. Historia tego miejsca jest długa i naprawdę mało znana. Wszystko zaczęło się od starej huty żelaza i stali, która działała w tym samym miejscu do 1875 r. Nosiła nazwę “La Británica”. Paryska firma, Deutsch e Hijos, przekształciła tę pierwotną fabrykę w rafinerię: jedną z dwóch, jakie posiadało wówczas Alicante (druga, w Poniente, nosiła nazwę Industrias Babel y Nervión).

Około 1914 r. ta nowa rafineria promowana przez Deutsch e Hijos zmieniła właściciela. Stał się własnością Sociedad Anónima Marca El León, która rozbudowała ją o nowe instalacje, ale jeszcze na powierzchni, dokładnie w miejscu, gdzie obecnie znajduje się Real Club de Regatas (zajmowała 71246 m2 z 37 magazynami różnej wielkości i mieszkaniami dla pracowników). I wreszcie, ta już rozbudowana fabryka została wywłaszczona przez państwo w 1929 r. za pośrednictwem Compañía Administradora del Monopolio de Petróleos (CAMPSA), wraz z pozostałymi podobnymi instalacjami istniejącymi w kraju, w decyzji umotywowanej strategiczną wartością, jaką paliwo już wtedy zyskało. Tak przynajmniej wynika ze studium De la refinería La Británica a la factoría de la Cantera de Alicante, opublikowanego w drugim numerze kolekcji Cuadernos del Museo del Transporte de la Comunidad Valenciana, redagowanej przez Katedrę Demetrio Ribes na Uniwersytecie w Walencji).

W tym czasie budowano już drogę między Alicante a El Campello, która dziś jest Aleją Villajoyosa, a fabryka była już wspierana logistycznie poprzez linię kolejową Alicante-Villajoyosa-Dénia (popularny w tym czasie trenet de la Marina). CAMPSA zdecydowała, że fabryka zejdzie do podziemia. Po pierwsze, ze względu na konieczność rozbudowy i modernizacji pomieszczeń w celu zwielokrotnienia pojemności magazynowej. A po drugie, aby chronić paliwo w szczególnie burzliwym okresie Hiszpanii.

W ten sposób w 1932 roku państwowa firma przedstawiła Radzie Miasta Alicante pierwszy projekt, nadal skoncentrowany na esplanadzie La Cantera, z magazynami i zbiornikami na powierzchni. Ale wybuchła wojna domowa. Wraz z nim przyszły zamachy bombowe. W 1937 roku powstał drugi projekt – Factoría Protegida (Fabryka Chroniona), która postanowiła ukryć złoża w sercu góry. Cel: zachowanie tych strategicznych rezerw dla funkcjonowania kraju. To tutaj rozpoczęto większość prac nad tym, co do dziś jest cudem architektury przemysłowej, jedynym w swoim rodzaju w Hiszpanii i prawdopodobnie w całej Europie.

Campsa wydrążyła trzy długie równoległe galerie, połączyła je prostopadłymi korytarzami i umieściła osiem dużych centralnych okrągłych komór, wysokich na ponad dwanaście metrów. Zainstalowała w nich zbiorniki o pojemności do 2000 m3 paliwa. Na końcach wykopała kolejnych szesnaście bocznych jam, o mniejszej średnicy, ale również imponujących, w których rozmieściła zbiorniki o pojemności 500 m3. Do tej pory nawet wyczerpujące prace prowadzone przez biuro Demetrio Ribes (w których wykorzystano archiwa historyczne Compañía Logística de Hidrocarburos) nie pozwoliły na dokładne ustalenie, jak wyglądał proces budowy. Wszystko jest nieznane: jakie maszyny zostały użyte, ile osób było zaangażowanych, czy w jaki sposób metalowe zbiorniki zostały wprowadzone do galerii. Nie wiemy też, jak wyglądało jego wnętrze, poza tym, że wciąż istnieją dowody na to, że były zasilane prądem. Widoczne są również ślady sieci rur do napełniania zbiorników oraz obwodu torów ułatwiających transport materiałów wagonami.

Nie ulega wątpliwości, że cały kompleks został zbudowany z konieczności poprzez kolejne rozbudowy i zmiany projektów (co najmniej jedna w 1940 r. i kolejna w 1956 r.). Wszystko to działo się przez prawie dwie dekady. W tym czasie Campsa umieściła również w górnej części pasma górskiego baterie przeciwlotnicze – częściowo zachowane – w celu odparcia ewentualnych ataków. I eksploatowała kompleks z pełną mocą – bardziej przeznaczony do magazynowania niż do rafinacji – aż do momentu, gdy zdecydowała się przenieść zbiorniki na nabrzeże Poniente. Oficjalnie przestał być przydatny w 1966 roku. W tym czasie przedsiębiorstwo państwowe całkowicie ją zdemontowało. Usunięto metalowe zbiorniki tym samym nieznanym mechanizmem, którym je tam wprowadził.

Dziś podziemne pomieszczenia pozostają własnością publiczną. Campsa przekazała go Ministerstwu Finansów, które odpowiada za jego konserwację i utrzymanie poprzez Generalną Dyrekcję Dziedzictwa. Na przykład w ostatnim roku firma musiała zainwestować 350 000 euro, aby skonsolidować część instalacji, które nadal znajdują się na powierzchni. Jest ich już niewiele, w porównaniu z wszystkimi budynkami, które powstały w kolejnych rozbudowach fabryki (niektóre zewnętrzne elementy musiały zostać wyburzone, aby zrobić miejsce dla tramwaju) i koncentrują się w górnej części masywu, która jest mniej dostępna. W trakcie tych prac konieczne było nawet usunięcie resztek pozostałości oleju, które znajdowały się jeszcze w starym zewnętrznym zbiorniku.

Co ciekawe, w ciągu ostatniego półtora roku dwie różne administracje wystąpiły z inicjatywą odstąpienia galerii do ich użytkowania i korzystania z nich: Rada Prowincji i Rada Miasta Alicante. Obie petycje miały na celu odzyskanie tej niemal magicznej przestrzeni architektonicznej, aby nadać jej publiczny charakter. Zasadniczo o charakterze kulturowym. Celem obu było odzyskanie tego kompleksu przemysłowego i uczynienie go możliwym do zwiedzania, aby wykorzystać jego potencjał jako historycznego i turystycznego punktu odniesienia w mieście, które pragnie zabytków odróżniających je od innych słonecznych i plażowych destynacji. Żaden z tych dwóch wniosków nie został jednak zrealizowany.

W listopadzie 2017 roku instytucja wojewódzka zrezygnowała z tej prośby, aby nie utrudniać inicjatywy promowanej przez stołeczną radę miasta. Porozumienie w sprawie odrzucenia projektu, osiągnięte na sesji plenarnej Rady Prowincji, przewidywało również współpracę z administracją lokalną, aby Alicante mogło uzyskać pozwolenie na użytkowanie kompleksu.

W rzeczywistości, wolą obecnej ekipy rządowej, tworzonej obecnie wyłącznie przez PSOE, jest ogłoszenie konkursu pomysłów, w którym urbaniści, architekci i inżynierowie będą mogli określić z profesjonalnego – a nie politycznego – punktu widzenia, jakie są możliwości tego diamentu w stanie surowym. “W ten sposób zostaną określone inwestycje niezbędne do jego rozwoju oraz sposoby jego finansowania” – wyjaśnia radny ds. pamięci historycznej Fernando Marcos. Na razie tylko Compromís odważyło się położyć na stole liczbę z konkretnym żądaniem: aby suma dwóch milionów została zapewniona na jej rozwój, po tym jak nastąpi cesja i zostaną omówione wszystkie możliwe sposoby jej wykorzystania. Jest tu dużo miejsca. Akustyka również. Prawie dwa kilometry korytarzy i sklepione cylindry wyrzeźbione w skale na razie czekają.

Za pośrednictwem Conselleria de Infraestructuras, już ponad dziesięć lat temu podjął – nieudaną – pierwszą próbę zdobycia kluczy do La Británica. Alibi było niemal nie do pobicia: nieistniejący już podmiot Gestor de Transportes y Puertos (GTP) prowadził wówczas prace nad nową trasą tramwajową wzdłuż tej części nadbrzeża miasta, tuż przy krawędzi murów La Cantera, niecałe 30 metrów od wejść do podziemnej fabryki.

Zresztą GTP zwróciło uwagę na swoje otoczenie i utworzyło przystanek Sangueta, z perspektywą obsługi zarówno planowanego w tej okolicy nienarodzonego Centrum Kongresowego, jak i hipotetycznego projektu otwarcia muzeum dla publiczności. Przedstawili nawet modele i propozycję renowacji, zaprojektowaną przez architekta Martína Lejarragę. W tym wstępnym projekcie, niektóre pomysły zostały już zasugerowane. Zasadniczo propozycja zakładała przeznaczenie ośmiu dużych centralnych komór na osiem różnych zastosowań: muzeum, salę projekcyjną, planetarium, salę do popularyzacji nauki, akwarium, ściankę wspinaczkową, salę wystawową i centrum interpretacji na temat samego kompleksu przemysłowego.

Ale jak dotąd czekamy. Mam nadzieję, że kompleks pozostanie w końcu otwarty dla szerszej publiczności. Kiedy to się stanie? Może za 5-10 lat. Czas pokaże.

Zobacz inne atrakcje w mieście Alicante.

 

 

A na zakończenie…

❤️️ Mam nadzieję, że powyższe materiały są dla Ciebie przydatne. Jeśli tak to pomyśl nad donacją na potrzeby dalszego rozwoju tej strony poprzez: https://ko-fi.com/polacos

Odwiedź nas na:

🗺 Poznaj nasze przewodniki po miastach w Hiszpanii: https://bit.ly/polacos-atrakcje

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *